Grzbiet zachodni Gór Bardzkich dwa miesiące temu był szalenie niedostępny. To wówczas trąbiłem na kanale, że okiść, że niebezpiecznie. Od tamtej pory wiedziałem, że w końcu będę się musiał zebrać w sobie i jeszcze raz spróbować podejść do pierwotnie zaplanowanej trasy. Tylko tak mogłem zagłuszyć w głowie te obrazy, które utkwiły, gdy przed nami wiekowe drzewa i ogromne gałęzie łamały się jak zapałki. Przezorność do natury po tych styczniowych atrakcjach tak mocno wbiła mi się w głowę, że teraz przechodząc w tamtych miejscach wciąż odczuwałem dziwne napięcie. Smaczków dodawała mglista aura, do której chyba najlepszym soundtrackiem mógłby być smolisty, ponury i hipnotyzujący dark ambient. A gdy już się trochę przejaśniło, to odkryliśmy kapitalną górkę o nazwie Brzeźnica. Dzień zrobiły też spotkania ze zwierzakami: dwa jelenie, trzy zające, mnóstwo saren i zero homo sapiens. Odniosłem wrażenie, że Góry Bardziańskie w swej zachodniej części są niesłusznie wybitnie niedoceniane.
Trasa: https://bit.ly/3MIbWp5