Planując podróż do Rumunii wiedzieliśmy, że będąc w tym kraju po raz pierwszy trzeba zasmakować opcji objazdowej – od północy, przez wschodnie wybrzeże aż po południe kraju. Takie rozplanowanie trasy sprzyjało zahaczeniu o Mołdawię, w której do zwiedzania jest… naprawdę niewiele. Punkt kulminacyjny to stołeczne miasto Kiszyniów, w którym spędziliśmy jedną noc. I wystarczy, ale po kolei.

Już na samej granicy rumuńsko-mołdawskiej sztuka dla sztuki. Widać, że przekraczamy granicę Unii Europejskiej. Wszystko trwa niemiłosiernie długo choć kolejka składa się raptem z kilku samochodów. Kilkukrotne sprawdzanie bagażnika, zawartości samochodu, paszportów, opłat… Strata około dwóch godzin w upale. Na granicy wisi baner zachęcający do poprzestania korumpowania strażników granicznych…

Ruszamy w nieznane z nadzieją, że warto, że coś nowego. Początek przemieszania się po terytorium Mołdawii odbieramy w miarę pozytywnie – główne drogi prowadzące do Kiszyniowa są w nie najgorszym stanie. Widać to jeszcze na niżej załączonym filmie. Później jest już trochę gorzej, bo objazdy drogą gruntową w kierunku stolicy oblepiają kurzem naszą Skodziankę. Pomniejsze, lokalne drogi w takim samym, opłakanym stanie jak to ma miejsce w Rumunii.

Do Kiszyniowa docieramy w trakcie największego upału i mimo iż jeden z hoteli ogłaszał się, że zameldowanie z psem nie będzie problemem, to po sprawdzeniu, że chodzi o labradora personel wyraża zaniepokojenie: – „ogromna sabaka”. Szukamy szybko innego lokum, na szczęście się udaje. Ceny mocno europejskie, standardy może niekoniecznie. Dosyć narzekania.

Dobry i niedrogi obiad oraz tanie piwko w ścisłym centrum bardzo na plus. Jest jednak zbyt upalnie, żeby z psem cokolwiek zwiedzać. Zresztą poza post-komunistycznymi pomnikami nie za bardzo jest co zwiedzać. Chyba, że 23 jeziorka i zbiorniki wodne, którymi otoczony jest Chisnau. W ogólnej ocenie mocno widoczne stare bloki i bieda mieszająca się z przepychem. W godzinach szczytu na drogach w Kiszyniowie – przy słabym oznakowaniu poziomym – dzieją się istne cyrki.

Od strony piwnej i winnej w Mołdawii powstanie na labtrekking.com osobny wpis/film. Tymczasem łapcie to, co zarejestrowała nasza kamerka z trasy oraz z samego Kiszyniowa.

Souondtrack: bensound /Creative Commons License/.

Chisnau by night

Nocleg w namiocie na rumuńskiej polance, 5 km od granicy z Moldovą

Nocleg w namiocie na rumuńskiej polance, 5 km od granicy z Moldovą