Główny Szlak Sudecki zaprowadził nas tym razem w Śnieżnicki Park Krajobrazowy. Z Lądka Zdroju przeszliśmy przez piękne łąki na Pasieczniku, Czarną Górę i schronisko pod Śnieżnikiem, aby zejść do Międzygórza.

Wędrówkę zaczynam o 6:10. Moja noclegownia jest około 1 km od szlaku, więc muszę z powrotem dotrzeć na ryneczek w Lądku. Stamtąd wychodzę na obrzeża miasta i zaczynają się wspaniałe, co ja piszę – przewspaniałe łąki. Na początku wszystko skąpane jest w gęstej mgle, przez którą słońce próbuje się przebić swoją mocą. To idealne warunki dla parzystokopytnych. 🦌 Przez pierwszych kilka kilometrów spotykam łącznie 6 saren/jeleni. Uwielbiam te zwierzęta, przy swojej masie są takie zwinne i niewinne. Bambinizuję? No i dobrze!

Łąkowe zachwyty

Trasa tutaj jest fantastyczna przez co idzie mi się bardzo wesoło. Co rusz spomiędzy niewielkich zalesień pojawiają się śródleśne łąki. #kochamłąki na 100%, a jeszcze jak kończą się one opcją widokową, górami w tle, to już szaleństwo dla oczu. Po którejś już z kolei łączce docieram w okolice Pasiecznika. Kopara opada! Z jednej strony wąskiego lasu ekstra zieloniutka łąka, a z drugiej strony jeszcze lepsza łąka z rzędem drzew pod hamak, z widokiem na Czarną Górę. Bajka! Schodzę do Puchaczówki, gdzie przy ostrym zakręcie zaparkowany jest kamper na zagranicznych blachach. Macham ludziom siedzącym w środku, odpowiadają tym samym. Dookoła słońce i doskonała widoczność wzmagają efekt panoramiczny.

Siódme poty na Czarnej Górze

Jest jak w bajce, ale wiem, że za chwilę nie będzie tak sielankowo, bo zaczyna się podejście na Czarną Górę. Mijam kobietę z dzieckiem w nosidełku, psem i plecakiem. Szanuję, ona też będzie tam wchodzić. Czarna Góra sprawia, że moje czoło się popłakało jak dziecko, któremu zabrano lizaka. Wchodzę i co? Nie ma już wieży widokowej. Jeszcze jak niecałe dwa miesiące temu tu byłem, to stała i groziła wszystkim swoim zawaleniem. Na Żmijowej Polanie spotykam dwie miłe osoby, z którymi sympatycznie mi się rozmawia. Od słowa do słowa wyjaśniam, że to nasz piąty dzień wędrówki. Pan robi fotę Leśce i pyta czy robię przy okazji jakąś zbiórkę. Wyciągam wlepkę LabTrekking i opowiadam o celu naszej zrzutki. Później jeszcze kilka razy mijam się z państwem na trasie do schroniska pod Śnieżnikiem, gdzie silę się obiadem i Opatem.

Tłumy na Śnieżnik

Teraz już tylko 8 km ciągłego zejścia do Międzygórza. Na szlaku dziesiątki ludzi. W poniedziałek! I to jeszcze wszyscy naginają cały czas pod górę, a to podejście dla nich na pewno nie jest ani krótkie, ani łatwe. Kilka razy ludzie pytają mnie czy daleko jeszcze mają do schroniska. Trochę im współczuję. 😉 Dochodzę do Międzygórza w asyście szumiącego potoku Wilczka. Teraz czas na przymusowe leżenie i nabieranie sił. Przewyższeniowo dzisiaj wykręciłem całkiem niezły rezultat (chociaż co aplikacja, to inny pomiar) więc pozwolę sobie uczcić to Kozelem. 🍺


Dystans: 29,7 km ↗️ 1436 m ↘️ 1285 m
Czas: 7h50min
Morale: słoneczne. Ta pogoda sprawiała, że chciało się iść.
Piosenka dnia: „Chwała temu co bez gniewu idzie
Poprzez śniegi, deszcze, blaski oraz cienie
W piersi pod koszulą – całe jego mienie” (SDM) 🎶