Rozpoczynamy dzień od asfaltu w Świętej Katarzynie i widoków roztaczających się znad miejscowości. Następnie mijamy Krajno Pierwsze, kolejna urokliwa wioska na trasie. Zauważyliśmy unikalne piękno tych wiosek. I ta cisza w nich panującą. Nawet kosiarka czy szczekający pies nie są w stanie zakłócić sielskiej, wiejskiej ciszy. Życie tu musi inaczej płynąć, zwłaszcza gdy zza okna masz widok gór skąpanych w kolorach jesieni. Mijamy szczyt o nazwie Wymyślona. Ciekawe czy długo dumali nad jej nazwą. 🙂 Po chwili jakieś zakręty, krzyżówki i gubimy lekko szlak. Poranny przymrozek na trawie zaczyna puszczać pod wpływem nacierającego słońca, buty stają się wilgotne i pociągnięty przez psy na mokrej nawierzchni wywijam orła. Między Wymyśloną a Radostową jest chyba jedyny fragment, gdzie oznaczenia szlaku stają się rzadsze. Zaczynamy podejście w kierunku Klonówki, jest w końcu stromo. 😎 Kropelki potu wyskakują z naszych czół, a zasypany liśćmi szlak stapia się z całym leśnym poszyciem i oczywiście idziemy w górę bez widocznego szlaku, przez krzaki i leżące gałęzie. Jest ekscytująco! Dochodzimy do Diabelskiego Kamienia i lecimy lasem do Masłowa Pierwszego. Na wzniesieniu mijamy rezydencje jak z Hollywood. Podobno mieszka tu jeden z najbogatszych Polaków. Następnie troszku asfaltu i troszku lasu charakterystycznego dla tych gór. Cały wczorajszy wieczór i dzisiaj na postojach szukaliśmy sobie jakiegoś noclegu. Znaleźliśmy go w Dąbrowie, ale… to dopiero 20 km naszej dzisiejszej trasy. Dobrze się idzie i chcemy cisnąć, ale dalej wszystkie noclegi są już albo zaklepane, albo są zamknięte dla turystów z psami. Rozmawiamy z właścicielami naszej noclegowni, rozumieją nas, że chcemy iść dalej i wiedzą, że dalej nie mamy za bardzo możliwości noclegowych, więc dogadujemy się, że dojdziemy do Tumlina i Pan Gospodarz przywiezie nas dzisiaj do Dąbrowy na nocleg, a jutro ponownie odwiezie do Tumlina na szlak. Cudowni ludzie! Zrobili nam dzień. Dzięki nim możemy u nich spać w ogromnym salonie za niewielkie pieniądze, a jednocześnie możemy pocisnać 10 km dalej po szlaku. Lecimy więc pięknymi lasami iglasto-liściastymi. Szlaki są rozjeżdżone ciężkim sprzętem i moto-crossami, które akurat mijamy. 😔 Zdarzają się 70-metrowe, głębokie kałuże na całej szerokości drogi. Między Krzemionką a Sosnowicą przechodzimy ponad kilometrowy odcinek trasy, gdzie samochody gnają na potęgę. Idąc poboczem, jeszcze z psami, nie jest tam zbyt bezpiecznie. Dochodzimy do Tumlina, skąd odbiera nas Pan Gospodarz naszej dzisiejszej noclegowni. Jesteśmy tak uradowani, że korzystamy z nagłośnienia w saloniku i tańczymy sobie do wszechobecnych luster. Jest czadersko.🕺Na jutro zostaje nam ostatnie 24 km tego naprawdę pięknego – szczególnie w jesiennej aurze – Głównego Szlaku Świętokrzyskiego. Ahoj przygodo!


Dystans: 29,7 km ↗️ 718 m ↘️ 719 m
Czas: 8h25min
Morale: święte.
Piosenka dnia: „Na niebie tylko helikoptery…” (FL).