Od samego początku planowania urlopu ta trasą miała być takim małym diamencikiem. Napaliłem się okrutnie na wyzwanie przejścia dookoła kompleksu czterech Jezior Wdzydzkich, choć przy urlopowej formie obejście „z buta” tego, co jest dedykowane dla turystyki rowerowej, nie było takie oczywiste. Wychodząc z Czarliny wraz z psiakami obeszliśmy Jezioro Jelenie, docierając lasami do Gołunia. Krok za krokiem wzdłuż Jeziora Gołuń przeszliśmy kompletnie opustoszałym lasem na Zabrody. To był zdecydowanie najlepszy odcinek całej trasy, zwieńczony spotkaniem z Szeryfem (🍺) tych terenów. Idąc przez Wdzydze Tucholskie i ucywilizowany Borsk podziwialiśmy czyste Jezioro Wdzydze. Dotarliśmy też do Przytarni, gdzie mocno zmotywowany wdrapałem się na 40-metrową wieżę widokową, ciesząc oko okolicznymi przestrzeniami. Na koniec przez Joniny Małe i Wygodę dotarliśmy do Przerębskiej Huty, gdzie wzięliśmy po zewnętrznej Jezioro Radolne. Z wynikiem 39 km i uczuciem spełnienia zamknęliśmy pętlę w czarlińskiej osadzie. Nogi parują, ale było warto. 😎