Po pierwszych bieszczadzkich spacerach przyszedł czas na relaks. Rabe, Tramp i Siekierezada – przedstawiamy Wam miejsca, w których miło można spędzić czas w Bieszczadach.

Rabe – świetna baza wypadowa na szlaki, umiejscowiona w samym sercu bieszczadzkiej dziczy. W sezonie zapewne gromadzi się tu więcej ludków. My przyjechaliśmy akurat po jego zakończeniu, kiedy to główne osoby, które przyjeżdżają tam z całej Polski, aby pilnować porządku, właśnie niespiesznie zbierały się do opuszczenia Rabe. Jakbym miał opisać jednym słowem to miejsce, to byłoby to słowo KLIMAT. W kilku słowach: hotel z milionem gwiazdek. No piękne miejsce, do którego na pewno wrócę, żeby bytować sobie z ludkami stamtąd, dzielić się miejscem przy ognisku, jedzeniem, wodą ze strumyka, żartami, słońcem, gwiazdami, serdecznością.

Pole namiotowe Tramp było drugim miejscem, w którym się rozbiliśmy. Nasłuchałem się sporo dobrego o tym miejscu. Zapewne w sezonie większa ilość ludzi tworzy tam niepowtarzalny klimat. Ale i tak napotkaliśmy tam człowieka, który pokonywał Główny Szlak Beskidzki. Trochę już jednak cywilizacja…

Jak cywilizacja, to i Siekierezada. Miejsce kultowe, którego nie mogliśmy ominąć. W środku wystrój – petarda! Jednak klimat, tworzony głównie przez lekko przypadkowych turystów, nie był ani górski, ani taki, z którym można kojarzyć Siekierezadę z licznych opowieści. Nie ma co narzekać – Bieszczady dla wszystkich, było elegancko.

Soundtrack: Silent Partner – Chances.

Poprzedni odcinek z Bieszczad: