Schronisko Cyrla to top topów! Prowadzą to przyjaźni zwierzętom, mili ludzie, a sam standard schroniska to absolutne mistrzostwo. Wystartowaliśmy przed 6:00 i ciśniemy na Halę Pisaną. Po drodze oczywiście spotykamy kolejnego zasuwającego zająca i (tu uwaga!) znów w trakcie kiedy kręcę materiał na YouTube ów uszatek nabiega centralnie przed obiektyw. Czaicie? Ale mają parcie na szkło! Może chcą nam coś przekazać? 🤔 Zbierające się chmury straszą złem, które nadchodzi, gdy mamy jakieś 2 km do Hali Łabowskiej. Przebieram się pod drzewem w ciuchy na pluchę i lecimy sobie. Jest świetnie, poznajemy góry w różnej aurze pogodowej – były już upały, kilka dni temu pojawił się lekki śnieg, to teraz czas na deszcz… Lunęło trochę mocniej i Schronisko PTTK na Hali Łabowskiej okazało się zbawienne. Ogarnia je sympatyczna dziewczyna z wielkim sercem do zwierząt. Jem jajecznicę, przeczekuję deszcz i dalej w drogę. 3 minuty po wyjściu ze schroniska zaczyna znów padać. Wczoraj na FB dostałem życzenia, żebym tylko nie szedł w deszczowej chmurze. No to właśnie idę. 🌧️ Jest klimacik. Kolejny dzień z rzędu widzę ZUL-owców i wycinkę, tym razem potężny harvester odciska swoje piętno na zielonym, dzikim terenie. Widok ten powoduje, że nucę sobie piosenkę dnia mojej ulubionej kapeli (szczegóły niżej). Później wkradł się jakiś marazm, monotonia lasu i mimo, że deszcz ustał po niecałych dwóch godzinach, a podejść było coraz mniej to jakoś szedłem przybity. I tu pojawiają się oni. Dwóch wesołych chłopów, wędrujących z drugiej strony szlaku. W dodatku dowiedziałem się, że moje filmiki z GSS były oglądane, to już w ogóle morale wystrzeliwują w kosmos. No kurczę, to jest przepotężnie miłe móc spotkać zajawkowiczów tym samym szlakiem. I móc się do kogoś odezwać. 😼 Chwilkę później już z uśmiechem wchodzę na Jaworzynę Krynicką. Doliny parują po deszczu. Z okien jednej z karczm dobiega mnie góralskie disko polo – wiedzieliście, że coś takiego istnieje? Zmykamy stamtąd tak szybko, jak się tam pojawiliśmy. Na wąskiej ścieżce zejściowej zaliczam pierwszą glebę na błocie. Kawałek za Diabelskim Kamieniem jest połowa trasy GSB (!). Od teraz mogę już nieśmiało mówić, że jest bliżej niż dalej… Wąziutka ścieżka prowadzi przez bogaty i wilgotny las, gdzie trafiamy na salamandrę plamistą i padalca. Później jeszcze jedna górka uzdrowiskowym lasem i meldujemy się w Krynicy-Zdroju, gdzie spędzimy dwie noce. Lesława zdecydowanie zasługuje na „dzień zero”, więc plan na jutro jest niezwykle ambitny: leżenie, leżenie i… leżenie. 😌

Dystans: 30 km / 264 km
↗️ 979 m ↘️ 1166 m⌛7h40min
Morale: jak z deszczowej piosenki.
Piosenka dnia: „Wymarła planeta – ponure ostrzeżenie
Dla istot, które odkryją kiedyś ziemię
Być może one wyciągną jakieś wnioski
Z legendy o istocie, która chciała być bogiem” (Filth of Mankind).