W jakimże szoku byłem, jak przebudziwszy się koło 4:00 rano, usłyszałem ryczącego jelenia.🦌 Buzujące w nim hormony jeszcze w listopadzie? Nieźle! Z kolei tuż przed wstaniem za namiotem poszczekiwał kozioł sarny. Takie koncerty to ja rozumiem. 🥰
Zostaliśmy sami, bo Piotr podprowadził mnie kilka kilometrów szlakiem i wrócił tam, gdzie zostawił samochód. Miło tak móc dzień cały i wieczór przegadać na wspólnej zajawce – łażeniu. Dziś znów szedłem od wsi do wsi, między nimi było sporo lasów i gdzieniegdzie możliwość dostrzeżenia Warty. W Działoszynie trafiliśmy na rozjazd w aplikacjach, znów mapa-turystyczna.pl była górą, bo zgadzała się z oznaczeniami, a my zaoszczędziliśmy 2 km, żeby nie łazić bez sensu wokół miasta, jak sugerowały mapy.cz. Za Raciszynem rozpoczął się naprawdę WSPANIAŁY odcinek szlaku. Najpierw ekscytowaliśmy się efektami działalności bobrów i naturalnym źródełkiem wybijającym do Warty. Następnie podziwialiśmy wapienniki i wejścia do jaskiń na terenie Rezerwatu Węży. Jura pełną gębą. Na koniec prawdziwa wisienka – delikatnie zabłądziłem i dzięki temu wyszliśmy na spotkanie z NIM. Byłem przekonany, że to pies, ale jaki pies widząc człowieka ze 100 metrów zwiewa w popłochu w las? Nie chcę siać fermentu, ale istnieje prawdopodobieństwo, że nasze spojrzenia spotkały się z pięknym, dorodnym wilkiem. Przetwarzałem sobie te sytuację w głowie i jeśli to był ON, to jestem przeszczęśliwy! 🤗 Kapitalny dzień z emocjonującymi spotkaniami z naturą. 🙃
Dystans: 30km / 91km ⌛6h25min