Kilka tygodni temu pojawił się nowy projekt planu ochrony Karkonoskiego Parku Narodowego, którego najistotniejszą zmianą jest pozostawienie 62 km (ze wszystkich 117 km dostępnych w Parku) dla wędrujących z psem. Szlak czerwony – prowadzący koroną gór – na szczęście nie zostanie objęty taką restrykcją dla psów i psiarzy. To właśnie z niego skorzystaliśmy z Sunny, wybierając się na dwudniową wycieczkę ze Szklarskiej Poręby do Karpacza.
Śnieżne Kotły
Start o 5 rano z Karpacza, gdzie pozostawiamy zaparkowany samochód, autobusem do Jeleniej Góry, a stamtąd do Szklarskiej Poręby. Początek dreptania chwilę po godzinie 8:00 ma miejsce z przystanku Szklarska Poręba Górna. Wchodzimy na czerwony szlak, mijamy Krucze Skały i lecimy stromo pod górkę w kierunku Wodospadu Kamieńczyka. Marszu w górę ciąg dalszy – już na zmęczeniu robimy sobie przerwę w schronisku Na Hali Szrenickiej. Szybki posiłek i lecimy na Śnieżne Kotły. Niesamowicie dobra widoczność ułatwiła chyba całkiem niezłe ujęcia na załączonym filmie (oceńcie sami).
Ku Odrodzeniu
Ze Śnieżnych Kotłów oblodzonymi kamieniami śmigamy z poślizgiem do rozdroża Pod Wielkim Szyszakiem. Na czerwonym szlaku co i rusz spotykamy trzech sympatycznych Czechów, którzy częstują ochoczo rumem i winem. Wędrówka na totalnym luzie. 🙂 Przechodzimy przez Petrovą Boudę, która wciąż jest w remoncie. Kawałek dalej widzimy znak zapraszający do Moravskiej Boudy, w której to ponoć leją czeskiego Kocoura. Plan był jednak taki, że noc spędzamy w schronie PTTK Odrodzenie i męczymy się z tamtejszym Tyskim z kija. 🙂 Poza tym w Odrodzeniu atmosfera kapitalna. Akurat jakaś załoga zorganizowała sobie Andrzejki, były śpiewy w stylu „my czterej pancerni…” i byli nawet sympatyczni Czesi. Miejsce mega urokliwe, ciepłe, przychylne psom. Nie mieliśmy wcześniej zaklepanego noclegu i szykowaliśmy się na podłogę, a tu miła niespodzianka, bo udało się wskoczyć do pokoiku, przez co Sunny mogła spokojnie zregenerować siły po 6-godzinnej górskiej wędrówce.
Soundtrack: Dudel Blues – Nicolai Heidlas.