Buchtujący obok dzik sprawił nad ranem, że chyba jeszcze nigdy tak szybko nie składałem tarpa. Później jeszcze spotkanie oko w oko z kolejnym dzikiem i ogrom saren spotkanych na mej drodze. Załamanie pogody, wichura, srogi deszcz, oblodzenie i zagubienie się w naprawdę pokaźnym lesie. To była potężna przygoda, dawka adrenaliny i od pewnego momentu już nawet nie było mi do śmiechu, żeby odpalać kamerkę. Przed Wami pierwszy zimowy solo (be pieseła) wypad w dzicz. W znaczeniu dosłownym. Ostrzeżenie: warstwa dźwiękowa w filmie to cisza, „no talking”, odgłosy natury oraz leśnej pracy. Pierwszy taki film na kanale. Z nadzieją, że się przyjmie.