W nocy wydarzyły się rzeczy niespotykane. Najpierw usypiałem przy akompaniamencie czyjegoś głośnego chrapania, prawdopodobnie dzika, a w porze najczarniejszej coś dobiegło do namiotu, zatrzymało się i poszło na żer. Chwilę później leśną głuszę rozdarł przeraźliwy jęk zwierza trzymanego w (chyba) lisich zębach. Przynajmniej tak to brzmiało, a jak było naprawdę? Nie wiadomo. 🧐
Rano największa atrakcja dnia: rezerwat Czarne Doły, gdzie chronione są żółwie błotne, jedyne żółwie występujące w środowisku naturalnym w Polsce. Odtąd oznaczenia szlaku wariują, raz są, raz ich nie ma. Czasami mam wrażenie, że idę jakimś wirtualnym szlakiem, którego bieg różni się w zależności od tego, jakiej aplikacji mapowej zechcemy użyć. I tak przez dobre 30 km, malowania poprawiają się dopiero od miejscowości Poniec. Dużo dziś idziemy w otwartym terenie, w otoczeniu pól, na których rolnicy w swoich traktorach uwijają się w pocie czoła. Skutkuje to miejscową opalenizną na pomidora. 🍅 Dodatkowo mocne porywy wiatru jak nie z boku, to prosto w twarz wyhamowują ambicje o szybkim, przyjemnym chodzeniu. Na koniec wahając się, czy spać na skraju lasu, czy dobić kilometrów na nocleg pod dachem by uzyskać swój 'personal best’ (48 km), wybieram bramkę numer dwa. Nogi parują, ale silnik (serce?) jeszcze tyka. Jak w poczciwym Dusterze w dieslu. 🚘 Obym tylko jutro odpalił z łóżka.
Szlak Czempiń – Kobylin
D2: gdzieś w lesie – Dąbrówka
🐾 48 km / 77 km⌛10 h 18 min