Wstyd się przyznać, ale nie miałem wcześniej świadomości o istnieniu takiej perły jak Załęczański Park Krajobrazowy – te okazałe lasy i przestrzenie wydają się być dość słabo zaludnione. Śmigamy przez Załęczański Łuk Warty, gdzie rzeka kręci zawijasa. Po chwili szlak ostatni raz styka się z Wartą i skręca ku północy. W Łaszewie Rządowym podziwiamy późnogotycki drewniany kościół z XVI wieku. W Strugach podobno są kurhany, a w zasadzie ostał się jeden z epoki brązu(!), ale nie udaje nam się go namierzyć. Natrafiamy natomiast na lekki szlakowy bałagan, bo lądujemy w dość mocnych krzakach przy torach i tym samym gubimy oznaczoną(?) trasę. Udaje nam się jednak wyjść na asfalt, a później chodnik, którym ostatnie kilometry ciśniemy do finalnej kropki w Wieluniu. Z satysfakcją kończymy tym samym nasz 10-ty polski szlak i 11-ty w ogóle. Przez te cztery dni zza gęstych chmur ani razu nie wyjrzało słońce, ale rozpromienieni uznajemy ten szlak za godny polecenia. 👍
Dystans: 26km / 117km ⌛5h