D3: Szlak Janowiec Wielkopolski – Słupca
Zaczynamy w okolicach stacji PKP Jankowo Dolne. Szlak w większości prowadził dziś zacienionymi lasami, co przy rosnącej temperaturze okazało się być zbawienne. Na wysokości Jeziora Wierzbiczańskiego petarda, jakiej się nie spodziewałem. Pod jednym z drzew leży tabliczka z informacją, że kiedyś stał tu dom, żyli w nim ludzie, ale w 1961 roku poddali się rosyjskiej presji i musieli stąd uciekać. W dodatku był też chwytający za serce cytat, ale o tym już dowiecie się z filmu. Magiczne miejsce i poruszająca kultywacja pamięci o czyichś przodkach. Za Gajem weszliśmy w obszar Powidzkiego Parku Krajobrazowego i kolejna perełka. Niechcący płoszymy kruki z miejsca uczty. Tuż przy szlaku leżało truchło najprawdopodobniej sarny. Leśka szybko łapie trop – moze być tak, że wpadliśmy z buciorami na stołówkę wilkom. Przez jakiś czas szliśmy czujnie, bardzo możliwe, że byliśmy obserwowani z krzaków. Niestety, nie udało się uchwycić okiem tych mocarnych drapieżców. Przy Jeziorze Białym kolejna miła akcja: spotykamy Łukasza, który ogląda nasz kanał. Przyjechał specjalnie zbić pionę i po dedykację w książce (niestety, nie udało się odcisnąć łapy Lesławy
). To miłe spotkanie naładowało nas energią na ostatnią dyszkę, która pokonywaliśmy w otwartym terenie. Słońce uparło się, że zrobi z nas dwa omlety na asfalcie do Powidza, ale się nie daliśmy. „Amerykański” Powidz oferuje niemal krystalicznie czyste jezioro, gdzie nie omieszkałem się wykąpać. Lokujemy się na świetnej i taniej kwaterce, gdzie odwiedza nas Damian, zamieszkujący okoliczne tereny, a w wolnych chwilach lubiący odpalić sobie kanał LabTrekking. Podpisujemy książkę i spędzamy bardzo miłe chwile, wypełnione szlakowymi wspomnieniami.
34 km (dzisiaj) / 81 km (całość)
7 h 40 min




