NSS – dziennik wyprawowy
D3: las za Szklarnią – las przed Przełęczą Dział
Wieczorem sąsiad z rodziny jeleniowatych wpadł do wodopoju koło naszej przenośnej chatki. Namiot miałem rozbity w gąszczu jakieś 60 metrów od szlaku, ale na jego ścianach widziałem światło latarki, która należała do wędrownej grupki Czechów, idących po szlaku o 1:00 w nocy. Kilkadziesiąt minut po tym jak rano ruszyłem zobaczyłem ich śpiących dosłownie przy szlaku, pod tarpem. To chyba byli oni, też musieli się gdzieś przespać. Okolice Jodłowa to wszechpotężne łąki i pastwiska. W cieniu porannego chłodu zaczęło się długie, przyjemne podejście na zbocze Małego Śnieżnika. Wydaje mi się, że to właśnie tam leży najwyżej położony punkt na całym szlaku (1285 m). W Schronisku na Śnieżniku obowiązkowy obiad i można było udać się w długą, słoneczną wagabundę po obszarze Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego, podczas której natrafiliśmy na zdewastowane jesienną powodzią szlaki. Słońce dziś doświadczało szczególnie Leśkę, dodatkowo nabawiła się małego rozcięcia na nosie. Droga Marianny to nasza dzisiejsza Golgota. Na szczęście obok płynął potok zwany Morawką, na przestrzeni półtora kilometra kąpaliśmy się w jego lodowatej wodzie trzy razy. Końcówka to już tylko dwa cele: nabrać wody ze źródła i znaleźć zaciszne miejsce noclegowe. Miał dojechać do mnie znajomek na rowerze, ale w trakcie jazdy zepsuł się tenże środek lokomocji i wyszła kiszka ze spotkania. A teraz, kompletnie bez zasięgu, leżąc pod namiotem nasłuchuję delikatnego chrapania mojej bohaterki, Lesławki oraz podmuchów wiatru.
↔️ 32 km / 107 km⌛7h40min
↗️ 1311 m ↘️ 942 m