Przed 7:00 rano pożegnałem się z Joachimem i wyruszyliśmy z Lesławką w naszą ostatnią drogę na tym szlaku. Do końca pozostało zaledwie 15 km niezbyt wymagającej drogi przez park narodowy Abisko.

Idąc wśród niewielkich, starych i powyginanych brzózek miałem sporo czasu na kręcenie ostatniego filmu ze szlaku. W międzyczasie wpadła mi do głowy też istotna rzecz, jak zadedykowanie tej wyprawy komuś wyjątkowemu, ale tego dowiecie się z filmu. 🤫 Mimo, że z naprzeciwka nadciągało sporo turystów, był też czas na chwilę wzruszeń. Ostatni kilometr szedł blisko rwącej rzeki Abiskojokk, gdzie można podziwiać ogromne masywy skalne trzymające spienioną rzekę w ryzach. Później wszedłem w tunel wymalowany motywami związanymi ze szlakiem (góry, wodospady, renifery). Wnet z głośników w tym tunelu rozległa się ludowa muzyka (jojk) mieszkańców dalekiej północy, czyli Saamów. Jeden z najbardziej wzruszających momentów, gardło ściśnięte, z oczu strumyki. Skoczyłem jeszcze poza szlak na miejsce widokowe na wodospad i pozostało nam przejść już tylko pomiędzy dwiema ścianami, na których wypisane są miejsca z całego szlaku. Idąc przez ten końcowy tunel jedną ręką dotykałem tych miejsc, które odwiedziłem, drugą filmowałem ten moment.

Na końcu stało dwóch gości, którzy spytali czy właśnie skończyłem szlak. Odpowiedziałem twierdząco, po czym otrzymałem miłe gratulacje. Kręcąc się po hallu schroniska Abisko dojrzałem ponownie Joachima (wyszedł dziś trochę później od nas). Dostaliśmy z Leśką gratulacje i uściski. Teraz przed nami blisko 3000 km do domu. Wracamy tam jako spełniony, oczarowany północą psio-ludzki duet, a Leśka jest już nie tylko (samozwańczą) królową polskich gór. Do kolekcji najlepszych wspomnień dokłada szwedzki szlak królewski. ♥️


Dystans: 15 km / 449 km
↗️ 130 m ↘️ 238 m