Raz na jakiś czas – w moim przypadku – trzeba pojechać w Góry Izerskie i podźwigać ze sobą aparat, którym uwiecznię coś dla Was i przy okazji dla siebie. Znów na filmie jest wiata z Polany Izerskiej, w której znów zawiesiłem hamak. Wspomnienia z nocy – magiczne, tym bardziej, że moje uszy dostały namiastkę rykowiska. No i bezchmurnie i tym razem bez ogniska, żeby tylko nie zakłócać percepcji obszaru ciemnego nieba. Piękno natury w najczystszej postaci.