Czechy, a szczególnie Praga, to kierunek mocno oblegany w ostatnich latach w okresie długiego weekendu majowego. Wybierając się do Pragi oczywiście trzeba było zobaczyć tak dużą ilość mini-pivovarów, jak to tylko możliwe.
Było tego sporo, stąd możecie oczekiwać materiału w dwóch częściach. Na początek 5-minutowy – cieszący oko – obraz ze spacerku po południowych browarach Pragi. Umowny podział centralnej Pragi rozdzielam ulicą Narodni i w części pierwszej zobaczycie następujące browary i kultowe knajpy:
* Pivovar Národní – Świetny ogródek z tyłu kamienicy, w której mieści się browar, gdzie jest mały plac zabaw dla dzieci, osobne nalewaki, bardzo smaczne paluchy serowe i chyba najlepsza czeska tatarska omacka, jaką jadłem. Tamtejsze jasne niefiltrowane nadaje się idealnie (podkreślam: idealnie) na start pub crawlingu. Zarówno niefiltrowane jak i filtrowane trzymają bardzo wysoki poziom.
* Pivovar u Fleků – Wchodzimy do restauracji, a tam miła niespodzianka – sąsiedzi wybrali się na dzionek do Pragi i właśnie tam się stołowali. Szybko jednak nasze humory opadają. Stanowczy kamerdyner oświadcza, że psem to raczej kiepsko, chyba, że w kagańcu. Ubieramy Sunny kaganiec, widzimy jak się męczy i nie jest zadowolona. Po minucie opuszczamy – wydawałoby się – flagowy lokal dla Polaczków. Nie udaje się też stestować piwa, lahvove się skończyło. Wybierającym się z psem – nie polecam.
* Novoměstský pivovar – Kolejne miejsce to już pełna kulturka. Micha z wodą dla psiucha, ciągłe głaskanie przez panią kelnerkę. Decha piw do stestowania, każde w ilości 0,2l: svetle, tmave, rezane i… pivni sekt, czyli mix wina i piwa będący w konsekwencji piwnym szampanem. Nie było rewelacji doznaniowej. Fason trzyma jedynie ciemne.
* Pivovarský dům – To miejsce już ma troszkę większą ilość nalewaków i tamtejszy svetly leżak jest zdaniem wielu jednym z najlepszych ever. U mnie jednak na testy wleciał specjał miesiąca – stout i nie powiem: bardzo elegancko. W domowej lodówce czeka jeszcze zakupiona buteleczka RIS-a na specjalną okazję.
* Nota Bene – Docieramy do Nota Bene, gdzie na kranie winna być i APA, i żytnia IPA, a tu co? Otwierają o 16:00, jest 17:05, a lokal wciąż „zamkły”. Taki beer-point. 🙂
* Zlý časy – No i piękny pomysł, żeby trochę pospacerować, ale żeby odwiedzić miejsce-kvlt. Ekipa z Bad Flasha robi tu naprawdę solidną robotę. Na filmie zarejestrowałem dość dokładnie ich aktualną ofertę – check it out! Po całym dniu raczenia się leżakami w końcu przyszedł czas na górno-fermentacyjne, chmielone w nowofalowym stylu odjazdy. Dużo spójnych elementów między tym miejscem a wrocławską Kontynuacją, ale chyba jednak na korzyść Czechów. Także z racji na większą ofertę butelkową. Knajpiane Czechy – wiadomo o co chodzi. 🙂
* Vinohradsky pivovar – Spacerek do Vinohradskiego pivovara i APA na dobranoc. Skromna oferta, bo tylko trzy nacepovane piva, trochę sterylnie, ale sympatycznie.
The winner is…
Słowem podsumowania: w każdej z powyższych miejscówek jest spory ruch o niemal każdej porze. No, może poza Nota Bene. 🙂 Wszędzie – poza U Fleků – pies jest mile widziany. Zwycięzcą dnia pierwszego są Zlý časy. Nie mogło być inaczej. To tutaj znajdziecie hit za hitem, czołówka czeskiej i zagranicznej sceny. To tutaj zobaczycie całującą się bez opamiętania parkę w kącie, wyjdziecie wyluzowani i bogatsi o wiele chmielowych doświadczeń oraz poczujecie zapach… wesołych Czech. 🙂
Soundtrack: Gorilla Pulp – Electric Woman.